ŚMIECH IGUANY
Powieść iberopolska
W "Śmiechu iguany" Monika Luft ze swadą i inteligencją opisuje realia gmachu, który "Wprost" z lubością nazywa "Telewizją Białoruską, oddziałem w Warszawie". Zabawne są nazwiska, pseudonimy, "rysy" psychologiczne oraz specyficzne upodobania postaci. Trudno nie zgodzić się z tak trafnym opisem, który jednak może zostać odebrany jako lekko rozrachunkowy. Ja osobiście nie mam wrażenia rozliczenia za każdą cenę z mrokami przeszłości. Sylwetki bohaterów są wyraźne, a bohaterki, Agaty Pless, trudno nie polubić. Jej związek z Andrzejem jest bardzo ludzko, zwyczajnie, realnie wahliwy. Akcja toczy się wartko, a realia meksykańskie są soczyste, barwne, opisane z widocznym zrozumieniem i jasnością prawdy.
Język powieści podoba mi się i jest "mój"; co ciekawe, w części "ibero" wydaje się bliższy rzeczywistości. "Ibero" jest zresztą oddane bardziej duszą autorki, niż jej ratio i przez to jeszcze lepiej się broni: autorka gęściej, głębiej, wnikliwiej, odważniej, silniej, sensualniej, bardziej kobieco przekazuje klimaty "ibero".
Polecam "Śmiech iguany" jako powieść na wieczory, leniwe popołudnia i "pokolacje przy świecach".
Polecam jako wędrówkę po codziennych-niecodziennych kłopotach.
Polecam także mężczyznom poszukującym kobiety swego życia. Agat nam trzeba, Panowie. Z ich słabościami, wahaniami, determinacją, sprytem nieuświadomionym, ciepłem, archetypami, życiem wewnętrznym.
To naprawdę bardzo udany debiut.
Marcin Olkowicz
|